20 listopada 2008 roku, w deszczowy i chłodny dzień, wyruszyliśmy na wycieczkę do Oświęcimia. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Obozu Koncentracyjnego w Oświęcimiu. Przechodząc przez bramę z napisem "Arbait macht frei" ("Praca czyni wolnym"), przez którą podczas II wojny światowej tysiące więźniów szło do niewolniczej pracy, a wracając bardzo często nieśli wyczerpanych, zmarłych z wysiłku czy chorych kolegów, poczuliśmy mieszaninę przygnębienia ze współczuciem. Jednak dopiero kiedy ujrzeliśmy tysiące butów, włosów, walizek czy protez ludzi, którzy trafili do Auschwitz, poczuliśmy nieodparty smutek i współczucie. Na dziedzińcu pomiędzy blokami numer 10 i 11 ujrzeliśmy "ścianę śmierci"; ścianę, pod którą esesmani w latach 1941 -1943 rozstrzelali kilka tysięcy ludzi, wykonywali karę chłosty czy słupka.
Przemierzając muzeum patrzyło na nas setki portretów: kobiet i mężczyzn, starych i młodych... Pod ich nazwiskami widniały nazwy chorób, na które rzekomo "umierali" więźniowie. Jednak w rzeczywistości przyczyną ich śmierci było: bicie, zakatowanie, wygłodzenie, wycieńczenie...
Następnie udaliśmy się do Birkenau (Brzezinki), oddalonego o około 3 km od Oświęcimia obozu o powierzchni 140 ha, otoczonego drutem kolczastym pod napięciem. Ujrzeliśmy tam baraki ustawione w rzędach, kiedy weszliśmy do środka , było tam tak samo zimno jak na zewnątrz. Nietrudno sobie wyobrazić co czuli przebywający tam więźniowie: zimno, głód, brzydki zapach dobiegający z "ubikacji", niewygodę (w jednym baraku przebywało około 400 więźniów) i powszechny strach: "co z nami będzie?"
Po zwiedzaniu obozu Birkenau skierowaliśmy się z powrotem do Oświęcimia, tym razem aby obejrzeć film o wyzwoleniu więźniów. Było to przerażające. Ludzie wyglądali niczym duchy - wygłodzeni, chorzy, smutni... żadnej radości z odzyskania wolności...
Z Oświęcimia udaliśmy się do Wadowic- rodzinnego miasta Karola Wojtyły, gdzie, jak mawiał, "wszystko się zaczęło". Mięliśmy okazję obejrzeć dom, w którym urodził się i wychował Jan Paweł II oraz Kościół, w którym się modlił. Później nastała najprzyjemniejsza część wycieczki: KREMÓWKI!!!!
Wycieczka ta była nie tylko lekcją historii, ukazywała także ogrom ludzkiego cierpienia. Dla każdego z nas było to niesamowite przeżycie, które z pewnością pozostanie w naszej pamięci na zawsze...
Katarzyna Sobczyk, kl. II B